wtorek, 30 grudnia 2014

Koszula Coccodrillo.

Ta koszula czekała na mnie pół roku. A może ja na nią?
Od początku mi się podobała na sklepowym wieszaku, ale czegoś brakowało, abym ją kupiła.
Sama nie wiem czego.
W połowie grudnia ujrzałam ją ponownie i zanim pomyślałam co robię- szłam z nią do domu :D

Podoba mi się krój, podoba mi się ściągacz na plecach, wykończenia rękawów, złoty napis na dole i wyszywany białymi kwiatkami kołnierzyk. Guziki mogłyby być inne.
Pasują mi do niej tylko jedne spodnie - granatowe sztruksy z zary z lamówkami w kolorze koszuli, z emblematem 'B'. Szkoda tylko, że ją już na styk...
Koszulę mogłabym też włożyć do środka, a w spodnie ładny pasek (którego nam brak).
Na koszulę chciałabym założyć brązowe futerko misia, ale najlepiej w formie bolerka i z wycięciem pod szyją (żadnej stójki!) i takiego też nigdzie nie znalazłam. Niestety ;)
Pod spód oczywiście gładkie, jasne body z długim rękawem.
Koszula 39,90zł
Spodnie 19,90zł (!)









Obecnie jest nawet 10zł tańsza :
Sklep Coccodrillo

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Casual BABY clothes

Anielowa wciąż dla mnie jest BABY, a chyba wypadałoby już pisać CHILD.
Dzisiaj jedna z naszych ulubionych domówek :)
 Sweterek zobaczyłam pierwszy raz 2 lata temu na jednej z córeczek naszych klientek (tak, kiedyś pracowałam ) i wtedy się w nim zakochałam. 2msc temu przypadkiem znalazłam go na allegro i MUSIAŁAM -znacie ten stan? Baranek w kapturze, dwa drewniane guziczki, kwiatek 3D i ten krój. Dla mnie jest obłędny. Zara!
Spineczki z H&M i skarpetki misie Reserved - jako dopełnienie; buggy ze świecącą nitką- zara.


Selfie!
 Śmiesznie bez tych trójek wygląda mały szczerbolek








środa, 24 grudnia 2014

Świąteczne akcenty u AnieLove

Chciałam zdążyć pokazać Wam nasze świąteczne akcenty w kawalerce zanim Święta przelecą i zdjęcia będą przeterminowane ;)













Niby nic, a cieszy!

wtorek, 23 grudnia 2014

Ozdoby choinkowe z masy solnej. DIY.

Marzy mi się choinka z bombkami, oczywiście. 
Ale nie takimi zwykłymi bombkami, a ręcznie malowanymi, starannie dobranymi, gdzie każdy szczegół jest dopracowany na tip top. 
Koszt takiej jednej bombki to ok.30zł, więc może kiedyś... Bo potrzebowałabym min.25.

Nie będzie złotych łańcuchów i anielskiego włosia, za to będzie skromnie, czysto, bez większego misz maszu. Naturalnie. 
Jedyne co kupiłam  na choinkę to ledowe światełka w pepco (12,99).
Sól, mąka i woda jest w każdym domu, dratew została mi jeszcze z Anielowego roczku, a kilka ozdóbek z zeszłego roku.
Zatem do dzieła!
Znajoma znajomej ;) świetnie wszystko opisuje na Masa Solna, z tymi przepisami nie może się nie udać! 
Najpierw przestudiowałam całą stronę, następnie zaczęłam 'tworzyć' ( oczywiście użyłam za wielkiego słowa w stosunku do tego, co wyszło spod moich rąk).
 Jako foremki posłużyły mi Anielowe zabawki.
Z dwóch kawałków masy wyszły 3pełne blachy (dla mnie to było kilka h pracy).
Miały być jeszcze odciśnięte Anielowe rączki, ale dziecie usnęło zbyt szybko ;)















 Jest to bardzo czasochłonne zajęcie i mogłam się mu poświęcić tylko dlatego, że nie przygotowuję u siebie kolacji, więc odeszło gotowanie...
Spokojnych Świąt! :)



niedziela, 21 grudnia 2014

Śpiworek do wózka

Zimno na dworze, a spacer być musi :)
Kocyk? Kombinezon? Śpiworek?
Jako, że dwie pierwsze z powyższych miałam-spróbowałam, aby nie wydawać pieniędzy.

Najpierw próbowałam okrywać ją kocykiem- jednak skończyło się na jednym spacerze. Kocyk ciągle był zrzucany, skopywany itd.
Później kombinezon. Było ok, ale to dwa razy więcej ubierania i rozbierania (mam osobno spodnie i kurtkę). Więc-szczerze-nie chciało mi się...
Postanowiłam szukać śpiworka.
Zajęło mi to kilka dni, ale udało się.
Musiał kolorystycznie nawiązywać do wózka, ale nie chciałam całego różowego. Odpadały kwiatki, miśki... Także kolor biały nie mógł być wpadający w kremowy, bo ramy wózka są białe (jestem uczulona na punkcie różnych odcieni bieli na małej powierzchni). Sporo śpiworków było w środku z owczą wełną, która jest bardziej żółta niż biała i stąd główny problem w poszukiwaniach.
Śpiworki z minky jakoś do mnie nie przemawiają- wydaje mi się, że zimno przepuszczają, a jeśli już są z materiałem wierzchnim wodoodpornym to cena przekracza 300zł.
Wybrałam więc ten, ze sztucznym futerkiem, które mega dodaje uroku :)






Śpiworek niemal perfekcyjnie wpasował się w kolorystykę wózka, ma otwory na pasy bezpieczeństwa (które moim zdaniem nie są idealnie rozmieszczone), w środku jest siwy, milutki materiał, całość jest zapinana na zamek błyskawiczny, a miś ściąga się sznurkiem.

Jeszcze co można by poprawić, to sznurek do ściągania misia powinien być w kolorze siwym, a nie białym, a osłonka na zamek powinna wzorem pasować do śpiworka (tworzyć ciąg wzoru). 
Wtedy byłby idealny.
Do kompletu zamówiłam też mufkę i tym samym nie muszę nosić rękawiczek.
Takie to proste, a jak ułatwia życie :)



czwartek, 11 grudnia 2014

Dziecko i pies! Najlepszy duet!

Psom nie należy ufać w 100%. Zgadzam się z tym.
Psa nigdy nie zostawia się samego z niemowlakiem. Też się zgadzam.
Pomimo tego uważam, że Anielowa i Chico to najlepszy duet. 
Pierwszy był pies, więc na przyjście dziecka mógł zareagować zazdrością- nie chcę nawet myśleć co bym wtedy zrobiła, czy potrafiłabym go oddać. Na szczęście Chico pokochał nową istotę i zaakceptował w 100% od razu po przyjściu do domu. 
Nie uczyłam go by wskakiwał do łóżeczka, nie pozwalałam, by lizał- mimo to on wciąż był blisko. Kładł się spać obok Anielowej, obserwował, czasem może nawet pilnował.
Nie wiem czy było to spowodowane tym, że chciał być blisko mnie, czy może tym, że pies zawsze wyczuje dziecko i będzie jego 'opiekunem'? 
W ciąży czytałam książkę o psychologii psa i jedno co zwróciło moją uwagę w rozdziale o dziecku to to, aby przyzwyczaić psa do noworodka, gdy ten jeszcze jest w szpitalu. Należy przynieść psu ubranka po noworodku i dać do obwąchania, zapoznania się. Musi to odbyć się w spokojnej atmosferze, gdy pies jest wyciszony. Nie w trakcie zabawy, nie zaraz po niej. Aby nie kojarzył owego zapachu z zabawą czy czymkolwiek innym. Po przyjściu do domu pies już zapach zna, więc lepiej znieść mu nową sytuację.
Mam szczęście, że trafiłam na psa, który jest wyjątkowo łagodny i znosi dzielnie każde tortury (potrafi też chapnąć, więc krzywda mu się nie dzieje).
 Przyglądam się, lecz staram się nie ingerować w ich relacje.

Obecnie Anielowa szuka granic, w ramach których może sobie pozwolić na kontakt z psem. Gdy je przekracza Chico delikatnie ją informuje, że już przesadza odsuwając jej rączkę pyskiem. Gdy to nie pomaga to delikatnie chapnie- na tyle delikatnie, że jeszcze nigdy nie zająknęła z tego powodu (nie mówiąc o płaczu). Po prostu wtedy go puszcza i idzie dalej. Śmieję się wtedy, że się pokłócili.

Minusem może okazać się problem logistyczny, do którego zaliczam spacery. Bo czasem ciężko pogodzić wieczorny spacer z chorym dzieckiem, a odpuścić, wiadomo, nie można. Idealnie, jak codziennie w domu są oboje z rodziców- w takim układzie problem rozwiązany. Jednak nie każdy ma tyle szczęścia, a radzić sobie trzeba. Obecnie robimy tak, że wychodzimy przed blok najpóźniej jak się da (po 19). Rano bierzemy psa ze sobą na spacer po mieście, robiąc przy okazji drobne zakupy. Plus dochodzi wyjście trzecie, czyli po południu. Dzięki temu codzienna dawka świeżego powietrza gwarantowana!!!
Choć obowiązek duży, to radość dziecka bawiącego się z psem- bezcenna. Dochodzi też radość innych dzieci, które do nas przychodzą, a same zwierzątka nie mają. Chico czasem ma dość i chowa się w swojej 'budzie' (coś na pozór domku), gdzie ma swoje zabawki i spokój.
Myślę, że dzięki temu Anielowa jest odporniejsza, uczy się, że psu należy dać jeść i pić, wie też, że nie wszystkie zabawki w naszym mieszkaniu są jej i jest jakiś podział  (Chico częściej go psuje niż Aniela przywłaszczając sobie jej zabawki, które muszę później prać).

Chico od początku chciał być blisko Anielowej. Do pewnego czasu go wyjmowałam, gdy wskakiwał do łóżeczka ( a bardziej Anielowy Tata), ale w pewnym momencie przestaliśmy... Chyba nie było sensu. Skupiłam się bardziej nad czuwaniem (wiem, że gdybym konsekwentnie zabraniała to kiedyś by przestał, ale najwidoczniej jestem za słaba).  Może trafiliśmy na idealnego psa, a może pies rzeczywiście odzwierciedla charakter człowieka i nie pozostało mu nic innego jak czuć się odpowiedzialnym za dziecko?